OBDAROWANI – – www.eopinier.pl = To co Was bawi !

OBDAROWANI –

Rzadko się zdarza, żeby film dramatyczny, oprócz wyciskania łez z widza, potrafił też wywołać na jego twarzy uśmiech i wywołać ekscytację. „Obdarowani” to film bardzo niepozorny, który rozkręca się powoli, choć z każdą kolejną minutą seansu bohaterowie okazują się coraz bardziej ciekawi i wyjątkowi, a ich cała historia ciepła, wzruszająca ale też w jakimś stopniu niepozbawiona „pazura”. Dawno nie widziałam tak dobrego filmu z tego gatunku.

Mary ma tylko swojego wujka Franka, a jej najlepszą przyjaciółką jest sąsiadka Roberta, która rówieśnicą 7-letniej dziewczynki była pewnie z 45 lat temu. Nic więc dziwnego, że Frank postanawia wreszcie posłać Mary do szkoły, by poznała przyjaciół i nauczyła się „jak być dzieckiem” bowiem dziewczynka jest nad wyraz uzdolniona matematycznie, a jej inteligencja idzie niestety w parze z dojrzałością emocjonalną. I nie byłby to żaden problem, gdyby nie tragiczne zdarzenia związane z matką dziewczynki. Frank postanawia za wszelką cenę dopilnować, żeby Mary miała „normalne” dzieciństwo. Niestety, wkrótce w ich życiu pojawi się matka Franka, która nie interesowała się dziewczynką, dopóki nie okazało się, że ta jest małym geniuszem…

Dawno żaden film nie zaskoczył mnie tak mocno pozytywnie, jak „Obdarowani”. Opowiedziana historia niesie za sobą naprawdę ważny i wartościowy przekaz. Dawno też nie widziałam na ekranie tak uzdolnionego dziecka, jak Mckenna Grace. Całość robi więc bardzo pozytywne wrażenie i (o dziwo) ten film naprawdę wciąga!

Chrisowi Evansowi trudno jest wyjść z roli Kapitana Ameryki, ale tutaj jego wrażliwa, honorowa i dość sztywniacka postawa pasuje idealnie. Jako wuj wychowujący małą hiperinteligentną dziewczynkę sprawdza się idealnie i jest bardzo przekonujący w swojej roli. Doskonale prezentuje się na ekranie także Lindsay Duncan w roli władczej babci, która za wszelką cenę chce zyskać prawa do dziecka.

Pomimo tego, że opowiedziana historia jest całkowicie zero-jedynkowa, i reżyser nie boi się pokazywać wydarzeń sugerując ich jednoznaczną ocenę, to jednak trudno jest traktować to jako wadę. Wnioski można nadal wyciągać samemu, choć nie ukrywam, że nie ma sensu doszukiwać się tutaj ukrytego dna. Dla mnie nawet „wielkie umysły”, mają prawo decydować o tym, czy chcą swoje talenty rozwijać, czy też nie. Nie traktuję ludzi wybitnie uzdolnionych, jako dobro „wspólne” i uważam, że każdy powinien mieć możliwość dokonywania własnych wyborów.

I o tym właśnie jest ten film. O możliwościach, poświęceniach, wyborach i decyzjach, które wpływają na życie własne i otaczających ludzi. Wspaniałe, i chyba niedocenione kino. Brakuje takich produkcji – tak w kinach, jak i na ekranach telewizyjnych.

Ocena: 5/6

Żaneta „Fuzja” Krawczugo